Były cyklon Philippe, który kilka dni temu przeszedł nad Florydą, przyniósł potężny sztorm, ulewne deszcze i wichury wzdłuż wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. W ciągu niecałej doby ciśnienie w jego centrum spadło aż o 30 hPa.
Nad morzem wiało z siłą huraganu, w stanie Massachusetts podmuchy dochodziły do 131 km/h. Tradycyjnie najmocniej wiało na Górze Waszyngtona w stanie New Hampshire, aż do 214 km/h. Imponujące były też sumy opadów, które w stanie Nowy Jork sięgały nawet 138 mm.
Efekt jest zbliżony do tego, co mogliśmy zobaczyć u nas w miniony weekend (28-29.10), czyli połamane drzewa, pozrywane dachy, zniszczone samochody i podtopione domy. W szczycie awarii energetycznych bez prądu było aż 1,1 miliona odbiorców.
Z kolei nad rejonem Wielkich Jezior pojawił się następny głęboki niż, który zaczął pompować znad Kanady wyjątkowo chłodne powietrze. Dotarło ono aż na dalekie południe Stanów Zjednoczonych.
W Houston w stanie Teksas temperatura spadła o poranku do zaledwie 2 stopni. Z kolei w Atlancie w Georgii zmierzono 5 stopni. W obu miastach były to najniższe temperatury minimalne w ostatnich dniach października na tle całej historii pomiarów meteorologicznych.
Najzimniej było jednak tam, gdzie przeszedł niż, czyli w stanie Minnesota. Temperatura spadła tam poniżej zera i zaczął prószyć śnieg, najwcześniejszy w sezonie od 2009 roku. Huraganowy wiatr spowodował na Jeziorze Górnym potężny sztorm. Fale miały wysokość niemal 9 metrów, bijąc poprzedni rekord z 2012 roku.
W najbliższym czasie spodziewane są zmiany w pogodzie. Na przeważającym obszarze USA mocno się ociepli. Początek listopada zapowiada się wyjątkowo ciepło, zwłaszcza na południu i zachodzie, gdzie dotąd było nietypowo zimno. Jedynie na krańcach północnych nadal będzie anomalnie zimno.
Źródło: TwojaPogoda.pl / TW.